Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Pon 20:51, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
To też forma Magii.... z dobrej szkoły
jeszcze!
pozdrawiam.
Kele  |
|
BruxA |
Wysłany: Nie 17:24, 04 Lis 2007 Temat postu: Przebudzenie ( cz.IV) |
|
Ciepły letni promyk słońca oświetlił jego zmęczoną twarz...
Zakapturzona postać odsunęła się szybkim i lekkim krokiem od łoża.
- Kkkim jjessteś?- wyszeptał z lekkim trudem-
Cicho, łagodnie niczym poezja dla ucha docierały do niego słowa -Leż spokojnie-
- Kim jestes- z coraz większym trudem wypowiedział słowa przesycone nienawiścią w tym schorowanym i zmęczonym ciele.
Skierował swój mętny wzrok w jej stronę. Zdejmując stary, połatany kaptur, dało się ujrzeć piękne długie złociste włosy. Blade lico zdobiły małe
wąskie usta. Cała sylwetka promieniała skąpana w letnich promieniach słońca. Niebieskooka na pierwszy rzut oka zdawała się być zwykłą kobietą.
Spojrzał jej głęboko w oczy... Trudno było cokolwiek z nich wyczytać. Również kłopot sprawiał ocenienie wieku nieznajomej, mogła mieć jak przypuszczał około 20 paru lat.
- Leż- znów spokojnie, bez jakichkolwiek emocji odparła.
Szepty.. szepty, cisza poczuł błogość, odeszły wszelkie bóle oraz zmartwienia...melodyjne słowa wpadały mu w ucho -Ohlid uhlicty-
Czarną jak ropa noc oświetlił nieśmiało trupio blady księżyc...
... gdzieś w oddali słychać było wycie kojota.
Otworzył nieśmiało oczy. -Tak silna energia nie mogła emanować z tej kobiety- myślał w duchu.
Zapadł w sen, płytki niespokojny sen. Kolejne 2 dni leżał nieprzytomny. Krwistoczerwone słońce schowało się za horyzontem. Głuchą noc przerwał paniczny krzyk kobiety. Zerwał się jak poparzony. U jego stóp leżały dwa szkielety...
.... Mrok gęsta ciemność niczym smoła wypełniła loch. Gdzieś w oddali dało się słyszeć krople wody cieknące strużką po starych, zimnych ścianach. Widział ją, złowieszcza czerwona poświata spowijała ją, przynajmniej tak mu sie wydawało. Wirowała bezwładnie na wysokości jego ramion, z pozoru wolno, dostojnie, z czasem coraz szybciej. Cały drżał, nie z z gorączki, czy też zimna. Wyciągnął dłoń...
Ostatnie promyki słońca skąpały jego okno. Przetarł spocone czoło. - To był, tylko sen- wmawiał sobie-
- Ale czy, aby tylko sen? Zwykły sen nie śni się noc w noc od miesiąca- odpowiedziało jego sumienie.
Stare drzwi zaskrzypiały wyrywając maga z zamyślenia- Czas wstawać- niczym śpiew ptaków dolatywały do niego słowa pieknej złotowłosej.
On czuł..nie dał się omamić swym zmysłom, instynkt nie dawał mu spokoju.
..Mijały dni..zza oknami spadł pierwszy śnieg. -Już czas- pomyślał
"Jesteś Tym, kim jesteś"
Jak echo odbijały sie słowa w jego głowie. -Przeznaczenia nie oszukasz- wyszeptał do siebie. Schodząc po kamiennych schodach w głąb lochu cały drżał. Wiedział co go czeka i innych, nie miał wyjścia...
.. Otworzył masywne drewniane drzwi, ujrzał ją, jakby sparaliżowany stał przed jej obliczem...
Wszyscy mieszkańcy bractwa oderwali się niczym poparzeni od codziennych obowiązków. Energia, która wisiała w powietrzu była tak silna, że niemal mozna było ją dotknąć - Pierwotna moc- ktoś wybąkał.
....I stało się, znów są jednością. Ona i On, Oni.. owładnięty siłą tak dziką....moc, którą nie sposób ujarzmić...
" Ona i On powiązani na zawsze
Ares i Hades prowadząc swe armie
By czeliść piekielną wypełnić na zawsze
Armie wroga niech strzeżą sie bacznie"
Wypowiadając te słowa w jakimś transie niebieskooka pobladła. - A więc legenda jest prawdziwa- szepnęła.
Nim się spostrzegli stanął w drzwiach...
....Długie włosy spływały mu po ramionach, jego szare oczy utkwiły w Niej wzrok. Uśmiechnął się szyderczo:
-Ressurection Skeletons- wymówił chrapliwie mag.
Zimno spowiło komnatę, słońce zza oknem schowało się za czarnymi, złowrogimi chmurami. Niebo przybrało szkarłatny kolor... |
|
|